Okazuje się, że deweloperzy są w stanie nie uznać większości skarg klientów. Nagminnie wykorzystuje się fakt, iż choć w teorii można odmówić odbioru lokalu, to w praktyce nie jest to możliwe. Dodatkowo odpowiednio szczegółowo stworzona instrukcja użytkowania lokalu skutecznie obarczy winą nowego właściciela. Przykładów deweloperskiej kreatywności na unikanie odpowiedzialności jest wiele.
Według specjalistów kluczowy jest moment przekazania lokalu przez dewelopera. Jeżeli w tym momencie zostaną wykryte wady mieszkania, to wówczas istnieje tylko jedno rozwiązanie, a mianowicie podpisanie protokołu o przyjęciu nieruchomości, ale z odnotowaniem listy usterek do poprawienia w protokole. Deweloper ma 14 dni na dokonanie oceny, czy uznaje wady za zasadne i 30 dni od dnia odbioru na ich naprawę. Oczywiście deweloper może uwagi odrzucić i wtedy klient będzie musiał udowodnić swoją rację.
Choć w teorii można odmówić przyjęcia lokalu, to w praktyce jeżeli jest pozwolenie na użytkowanie, deweloper wyznaczył termin odbioru i skutecznie powiadomił o tym terminie, a lokal nie stanowi zagrożenia dla życia i zdrowia w związku z użytkowaniem, to klient nie ma prawa odmówić odbioru mieszkania.
Ponadto deweloperzy są w stanie odrzucić większość skarg, zasłaniając się dobrze przemyślaną instrukcją użytkowania lokalu, w której to zapisane są wszystkie kruczki. Wykorzystuje się fakt, iż nowi lokatorzy muszą podjąć się prac wykończeniowych, których nie zrobił wykonawca, a każda ingerencja w mieszkaniu jest kolejnym złamaniem zapisów instrukcji użytkowania. Na przykład pewna firma buduje odsłonięte balkony, budowane na isokorbach lub prefabrykatach, czyli tani i niezbyt estetycznie. Nowi właściciele, chcąc poprawić ich wygląd, często układają płytki. Ewentualnie powstały przeciek deweloper tłumaczy naruszeniem izolacji podczas prac. Jeżeli nawet nic nie było tam zrobione, klient zgłosi przeciek, to wówczas i tak obwini się jego, gdyż nie kładąc tam płytek, wystawił izolację na czynniki atmosferyczne, przez co przestała działać.
Skuteczna taktyka – zmęczenie klienta
Niektórzy deweloperzy podchodzą do tematu taktycznie – przeciągają sprawy, jak najdłużej się da, licząc na to, że zmęczony klient w końcu się podda. Tym samym odrzucają wszystkie roszczenia. Naprawy zgłoszonej wady, doczekają się tylko nieliczni, bardzo uparci i zdeterminowani do walki w sądzie klienci.
Deweloperzy, chcąc pozbyć się kłopotu, chętnie też odpowiedzialność przerzucają na generalnego wykonawcę. Wówczas wszystkie usterki zgłoszone od klientów wysyłane są właśnie do niego. Ten raczej będzie robił wszystko, aby nie narażać się na dodatkowe koszty. Jeżeli wykonawca uchyla się od napraw, deweloper sięga po kaucję na poczet napraw, trzymaną przez pięć lat rękojmi, i zleca wykonawstwo zastępcze.
Przykładów kreatywności deweloperów jest dużo. Jeden z wielu dotyczy przypadku stropów z prefabrykowanych filigranów, które mają tendencję do pękania na łączeniach, kiedy to z klientami podpisuje się umowy na nieotynkowane sufity, często nawet ich o tym nie informując.