Jak podaje portal bankier.pl, z przeprowadzonej ostatnio przez NBP ankiety wynika, że kurczą się zasoby działek budowlanych na sprzedaż, przez co deweloperzy mają coraz większe trudności z kupnem gruntów pod inwestycje. Czy w związku z tą sytuacją powróci temat wyższego podatku od niezabudowanych gruntów budowlanych? Czy podatek ten spowoduje większy ruch na rynku nieruchomości?
Podaż gruntów pod budowę maleje
Już od jakiegoś czasu deweloperzy informują o coraz większych trudnościach z nabywaniem działek pod budowę. Szczególnie duże problemy pojawiają się z tym w największych miastach Polski. Wprawdzie teoretycznie w tych miastach jest wciąż sporo wolnej przestrzeni pod budowę, w praktyce jednak spora część działek jest w rękach osób prywatnych, które nie mają zamiaru tych działek sprzedawać. Mniejsza dostępność działek budowlanych powoduje wzrost ich cen, to z kolei wzbudza coraz większe niezadowolenie deweloperów. To doprowadzić może do sytuacji, w której politycy powrócą do rozmów nad wprowadzeniem podatku od gruntów niezabudowanych.
Pomysł podwyższenia podatku nie jest nowy
Pomysł podwyższenia podatku od niezabudowanych gruntów budowlanych powraca już nie po raz pierwszy. Takie rozwiązanie proponowane jest zazwyczaj w warunkach szybkiego wzrostu cen działek oraz nieruchomości mieszkaniowych. Po raz pierwszy koncept dodatkowego opodatkowania pojawił się w 2007 roku, gdy działki zaczęły szybko drożeć na fali pierwszego boomu mieszkaniowego. Ówczesny minister budownictwa, Andrzej Aumiller, zaproponował wprowadzenie podatku antyspekulacyjnego, którego zadaniem byłoby zniechęcenie właścicieli działek budowlanych do przetrzymywania gruntów. Wyższy podatek dotyczyć miał jedynie terenów objętych miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Pomysłodawcy nowego podatku planowali zobowiązać właścicieli takich gruntów do płacenia rocznego podatku w wysokości 5% wartości działki budowlanej. Do podobnej debaty powrócono jeszcze w roku 2015. Zarówno jednak za pierwszym, jak i za drugim razem prace nad projektem przerywano, gdyż kontrowersje narastające wokół proponowanego rozwiązania zniechęciły pomysłodawców do wprowadzenia go w życie. Zwracano uwagę m.in. na to, że takie rozwiązanie oznaczałoby podwójne opodatkowanie gruntów, bo te same działki byłyby obciążone już tradycyjnym podatkiem od nieruchomości.
Jaki efekt mógłby przynieść nowy podatek?
Część właścicieli działek pewnie przyspieszyłaby decyzję o budowie domu. Ci, których nie byłoby na to stać, musieliby działkę sprzedać lub pogodzić się z obowiązkiem płacenia wyższych podatków. Jednak przy tak wysokich kosztach utrzymania nieruchomości okazałoby się prawdopodobnie, że przetrzymywanie ich przez kilka lat nie byłoby dobrym rozwiązaniem i lepiej byłoby działki zbyć. Tym samym podaż gruntów pewnie by wzrosła. Na razie jednak nowego podatku nie trzeba się obawiać, bo nawet jeśli temat powróci, to do jego wejścia w życie jeszcze bardzo długa droga. Wygląda więc na to, że deweloperzy muszą pogodzić się ze malejącą ilością gruntów na sprzedaż lub znaleźć jakieś inne rozwiązanie problemu.