Lipiec przyniósł długo niewidziane ożywienie na rynku mieszkaniowym. Liczba wniosków o kredyty hipoteczne poszybowała w górę, a sprzedaż mieszkań osiągnęła najwyższy poziom od blisko dwóch lat. Eksperci studzą jednak entuzjazm, wskazując, że to może być jedynie chwilowe odbicie.
Czy to boom na kredyty hipoteczne?
Według danych BIK w lipcu o kredyt mieszkaniowy wystąpiło 40,93 tys. osób – to o 33,7 proc. więcej niż rok temu i o 9,3 proc. więcej niż w czerwcu. Wartość wniosków wzrosła o 45,2 proc. rok do roku, co odzwierciedla rosnące ceny nieruchomości. Średnia kwota kredytu wyniosła 473,44 tys. zł, i jest to o 8,6 proc. więcej niż w lipcu 2024 r., choć minimalnie mniej niż w czerwcu.
Na rynku pierwotnym, według portalu RynekPierwotny.pl, ceny ofertowe nie wzrosły w żadnym z głównych ośrodków, co może sprzyjać negocjacjom. Natomiast na rynku wtórnym ceny w ujęciu rocznym w największych miastach spadły (poza Wrocławiem) – wynika z danych Metrohouse i Credipass.
Deweloperzy notują rekordy
Lipiec okazał się rekordowy także dla deweloperów. Na siedmiu największych rynkach sprzedano ponad 4 tys. mieszkań – o 59 proc. więcej niż rok wcześniej i o 32 proc. więcej niż w czerwcu. To najlepszy wynik od listopada 2023 r. Co ciekawe, druga połowa miesiąca przyniosła większą sprzedaż niż pierwsza, co może sugerować rosnące tempo popytu. Jednak podaż była jeszcze większa – do oferty trafiło 4,3 tys. nowych lokali, a liczba niesprzedanych mieszkań wzrosła do rekordowych 63 tys. Większy ruch widać także na rynku wtórnym.
Dlaczego popyt rośnie?
Prof. Waldemar Rogowski z Biura Informacji Kredytowej wskazuje dwa główne powody wzrostu aktywności kupujących: spadek stóp procentowych oraz rosnące wynagrodzenia – zarówno nominalne, jak i w ujęciu realnym, czyli po uwzględnieniu inflacji. Obniżki stóp wpływają na niższe raty kredytów hipotecznych, co bezpośrednio poprawia zdolność kredytową gospodarstw domowych. Dla wielu potencjalnych nabywców oznacza to możliwość zaciągnięcia wyższego kredytu lub spełnienia wymogów banków, które jeszcze niedawno były poza ich zasięgiem.
Z kolei wzrost płac, kiedy jednocześnie spada inflacja, realnie zwiększa siłę nabywczą Polaków. Daje to poczucie większej stabilności finansowej i bezpieczeństwa w podejmowaniu długoterminowych zobowiązań.
Czy ożywienie utrzyma się na dłużej?
Kwestia dalszych obniżek stóp pozostaje otwarta. Część ekonomistów spodziewa się kolejnego ruchu Rady Polityki Pieniężnej już we wrześniu, inni dopiero w listopadzie. Ekspertka Otodom Analytics, Katarzyna Kuniewicz, ostrzega jednak, że lipcowe wyniki to sygnał, a nie potwierdzenie trwałego zwrotu.
Sierpień tradycyjnie jest najsłabszym miesiącem w sprzedaży, a RPP w tym czasie nie podejmuje decyzji o poziomie stóp, co oznacza brak dodatkowego impulsu dla popytu. Potrzeba kilku miesięcy obserwacji, by stwierdzić, czy rynek faktycznie wchodzi w fazę odbicia – podkreśla Kuniewicz.